Nazwa Stron

18 listopada 2018

Bóg Światła

         - No Alice, no proszę, tylko jedna, jedna randka! - Natarczywie Lugh błagał moją przyjaciółkę, która nieugięcie patrzyła się na niego jak na idiotę.
         - Lugh, ile razy ci mówiłam, że mam chłopaka... - Prychnęła w jego twarz ze znudzeniem - Poza tym nie jesteś w moim typie. Za bardzo gwiazdorzysz.
         Al w tym momencie poszła rozgniewana w kierunku biblioteki zostawiając chłopaka z nadwyżką pewności siebie, a ja niczym wierny pies za nią podążyłam. Całą drogę milczałam, wpatrując się w jej upięte brązowe włosy. Nie byłam wstanie dojrzeć jej twarzy w tej chwili, miała zbyt szybki krok w nerwach, za którym ja nie potrafiłam nadążyć. Wparowała do biblioteki i odwróciła się w moją stronę w try miga wykrzykując:
         - Czemu on kurde nie zostawi mnie w spokoju?! - po wykrzyknięciu tego zdania opadła z sił. Zwiesiła głowę i westchnęła. Patrzyłam na nią zupełnie nie rozumiejąc jej smutku. O co jej chodzi? Ładna, popularna, inteligentna. Ja nie mogę się poszczycić żadnym z powyższych. Jedyne co ludzie lubią we mnie to poczucie humoru. Nie żebym narzekała na swe życie, ale bym nie pogardziła gdyby taki przystojniak o mnie zabiegał.
         - Po prostu przesadzasz. Ignoruj go!
        Czasami mam dość jej narzekania.
         - ACH TAK? To sama idź z nim na randkę! Jeezas!
         - Dziewczynki trochę ciszej. To jest biblioteka - rzekła beznamiętnym głosem bibliotekarka.
         - No to sama idź z nim na randkę - szepnęła tym razem stanowczo.
         - Ta, bo mnie zaprosi. Podejdzie i powie "Hola seniorita, chcesz na randita with mua?" - odszepnęłam jej ironicznie - Taki ktoś jak on nawet na mnie nie spojrzy.
         - To może sprawimy, że na ciebie spojrzy? - Uśmiechnęła się złowieszczo.
         Oh no. Ona coś kombinuje. Ona ma plan. Mam wrażenie, że mi się to nie spodoba. Mam wielką nadzieje, że nie chce zrobić ze mnie jedną z tych pustych szmat w naszej szkole. Bo w ten sposób to wiem że nie wyjdzie. Sama próbowałam.
         - W jaki sposób, jeśli można wiedzieć?
         - Jesteś w kółku teatralnym. Tak jak Lugh. - Przytaknęłam - A niedługo przesłuchanie do szkolnej wersji "Tristana i Izoldy". Wiadomo kto będzie Tristanem. Zdobądź role Izoldy za wszelką cenę.
         - Wiesz że ta opcja równa się z mało prawdopodobną? - Prychnęłam - Izolda z tego co pamiętam była przepiękną blondwłosą kobietą. Ja mogę najwyżej grać jej matkę z moją urodą. Albo służkę. Służki są fajne prawda? - Biadoliłam. Przecież ja jestem typową rudą piegowatą dziewczyną z niekoniecznie gładkimi rysami. Mam kwadratowy kształt twarzy i ciemne gęste brwi. Do tego byłam wysoka i chuda. Nie szczupła, tylko chuda.
          - Oj tam, charakteryzacja kochana. Mamy to w szkole. Liczy się talent.
          - A nawet jeśli - spekulowałam - co chcesz osiągnąć, skoro to nie zmusi go do randki z mną?
          - A to, że spędzisz z nim czas na próbie. Wtedy zobaczy jaka z ciebie fajna babka.
          Parsknęłam. Co to za szalone plany, dla chłopaka który ma ukryty w uśmiechu blask słońca. Niczym grecki bóg. Ciekawe czy cokolwiek się uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz